Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/395

Ta strona została uwierzytelniona.
16 
Owszem, kąpiąc się w porannym powiewie,

Z pośrodka liści nuciły radośnie,
A szelest wiatru był jak wtór w ich śpiewie.

19 
Podobnie szumi w podraweńskiej sośnie,

W Chiassi[1] na morskim brzegu, gdy Sirokkiem
Południe nagle powieje ku wiośnie.

22 
Już się zaszyłem, wolnym idąc krokiem,

W starożytnego głębokości gaju
Tyle, żem wstępu nie dopatrzył wzrokiem,

25 
Gdy mię wstrzymała przeszkoda ruczaju[2]:

W lewo garnęły jego drobne fale
Zioła i kwiaty rosnące po kraju.

28 
Wody w padolnej urodzone skale,

Choćby najczystsze, jakiś pył zamąca;
Ale w tej było czysto jak w krysztale,

31 
Jeno, że ciemną zdała się, płynąca

Pod ciemną gęstwą, która jako żywo
Nie puści słońca blasku, ni miesiąca.

34 
Stopami stałem, lecz źrenicą chciwą

Biegłem oglądać za rzeczułki tonie
Różnego kwiecia świeżość osobliwą.

37 
Nagle zjawiła się po tamtej stronie, —

Jako się zjawia rzecz niespodziewana,
Że swą dziwnością wszystek zmysł pochłonie, —

40 
Niewiasta; sama szła i rozśpiewana

I zbierająca z pośród kwiatów kwiecie,
Którem jej dróżka była malowana.

43 
»O piękna pani, w miłosnej poświecie

Snać wypieszczona, jak świadczy twe lice,
Które jest serca zwierciadłem w kobiecie:


  1. Chiassi, dziś Classe, miejscowość nad morzem blizko Rawenny, sławna swym gajem sosnowym.
  2. ruczajem jest rzeka Lete.