Cudem jej wdzięków nie był czarowany:
Cudem, co wabi i co onieśmiela.
Przez moc tajemną, która od niej biła,
Dawnej miłości poczułem kajdany.
Co po raz pierwszy kiedym był młodziutki
Chłopczyna, zmogła mię i zniewoliła,
Co dziecko, kiedy pod matczyne ramię
Ucieka koić wielki strach i smutki.
Krwi kropli niemam, ażeby nie drżała,
Dawnych płomieni rozpoznaję znamię«.
Radość, Wirgili, co mi stał na straży,
Wirgili, piastun duszy mej i ciała[1].
Pomóc nie mogły, by zmyte od rosy
Znów nie zczerniały kolory mej twarzy.
Byś sam pozostał; nie płacz żalem zdjęty:
Płakać cię zmuszą[2] jeszcze inne ciosy«.
Admirał z góry kieruje i pędzi
Słowem rozkazu i giestem zachęty,
Widzę, — gdym swego dosłyszał imienia,
Którego z musu tu wam się nie szczędzi[3], —
- ↑ W. 49—51. W chwili pojawienia się Beatryczy, Wirgiljusz znika: poeta po trzykroć wymawia jego imię na znak czułości.
- ↑ Płakać cię zmuszą. Surowość Beatryczy objawia się zaraz w pierwszem odezwaniu: przepowiada mu niedolę. W oryginale wyraz piangere, płacz, jest powtórzony trzykrotnie.
- ↑ Dante usprawiedliwia się koniecznością. Beatrycze musiała wyraźnie wymienić jego nazwisko, jedyny raz w całej Boskiej Komedji.