Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/407

Ta strona została uwierzytelniona.
64 
Stała, wróżbami anielskiego pienia

Już przedtem sercu memu objawiona,
Śląc oczy ku mnie po przez nurt strumienia.

67 
Chociaż na twarz jej spadała zasłona

Z uzielenionej oliwami głowy,
Tak, że mym oczom była utajona,

70 
Jednak słyszałem, gdy z giestem królowej,

Zaczęła mówić, patrząc mi w oblicze,
Jak człek, co wyrzut gotuje surowy:

73 
»Przypatrz się: Jam jest, jam jest Beatrycze.

A więc raczyłeś wspiąć się na te schody?
Wiedziałeś, jakie w tym świecie słodycze?«

76 
Oczy me padły na zwierciadło wody,

Lecz gdym się przejrzał, powiodłem po łanie
Kwiecia, bo wstyd mi ubarwił jagody.

79 
Jak serce w dziecku na matki łajanie,

Tak się na głos jej we mnie onieśmieli,
Bo gorzkie w smaku jest politowanie.

82 
Zamilkła; po niej śpiewali anieli:

W tobiem, o Panie, położył nadzieję..[1]
Nie dokończyli zwrotki i stanęli.

85 
Jako na grzbiecie italskim[2] topnieje

Śnieg i śród borów zrazu w lód się zmienia,
Gdy od słowiańskiej strony wiatr powieje;

88 
Kiedy zaś z lądów, gdzie brak czasem cienia[3],

Zadmie, wnet taje z gorącym podmuchem,
Jako gromnica taje od płomienia;

91 
Tak jam bez westchnień stał i z okiem suchem,

Zanim poczęli śpiew święci duchowie,
Nucący zgodnie ze sfer wiecznym ruchem.


  1. W tobiem o Panie, początek psalmu XXX, 2.
  2. na grzbiecie italskim, tj. w Apeninach.
  3. W. 97—8. od słowiańskiej strony, tj. od północno-wschodniej Slawonii; z lądów, gdzie brak czasem cienia, tj. z Afryki, gdzie w pewnych porach roku słońce stoi na samym zenicie.