Doczesność moje przykłoniła chęci,
Zaledwie w grobie skryłaś twarz swą cudną«.
Utaić«, rzekła, »wyjdzie na jaw wina;
Przed wielkim Sędzią prawda się wyświęci.
Wtedy, jak boże chce postanowienie,
Na własnym brusie jej ostrze się ścina.
By po raz wtóry w takie niepokoje
Nie wprawiły cię ponęty syrenie,
Posłuchaj, dokąd winne raczej były
Zaprowadzić cię martwe szczątki moje.
Rzeczy tak pięknej[1], jak ziemska osłona
Moja, co dzisiaj jest prochem mogiły.
Jaka śmiertelna piękność zdolna potem
Nową ponętą zakraść się do łona?
Do mnie, której już marne szaty prysły,
Potrzeba było uciekać z powrotem,
Pocisków czekać z oczu małolatki[3]
Lub z innej rzeczy, która łudzi zmysły.
Ale na tego, co już porósł w pierze,
Darmo zastawiać potrzaski i siatki«.
- ↑ Rzeczy tak pięknej. Beatrycze mówi tutaj o swojej urodzie ziemskiej, ale wyidealizowanej wedle teorji miłości dwornej trubadurów.
- ↑ aby pióra zwisły, tj. aby cię ściągnęły ze szczytnych lotów zaziemskich ku ziemi.
- ↑ z oczu małolatki. Piotr, syn Dantego, komentując ojca tłómaczy »małolatkę« (pargoletta) jako poezję świecką i wiedzę ziemską: kto tu nie szuka allegorji, lecz alluzji do zdarzeń realnych, przypomina »małolatkę« opiewaną w Kancjonarzu (Io mi son pargoletta); występuje w niej kobieta wyanielona, ale podkład jej jest zapewne realny.