Stanąwszy między światem a jej świętem
Obliczem, w dawne niewody mię żenie.
W lewo go wściągną trzy niewiasty boże,
Wołając do mnie: »Olśnie ci ze szczętem«.
Jako to mdleją oczy oślepione
I znieczulone w słonecznym splendorze.
Powiadam: mniejszych przeciw jej urodzie,
Od której głos mię odwiódł w inną stronę, —
Skręca na prawo, ukąpane w złotem
Słońcu i świecach sunących na przodzie.
Skręca się, koło sztandaru zebrana,
Aż front odmieni zupełnym obrotem,
W mych oczach łukiem gięły się na szlaku,
Zanim zawrócił kierownik rydwana[2].
Gryf ciągnął ciężar swój, tak lekki w chodzie,
Że jedno piórko nie drgnęło na ptaku.
I Stacjusz i ja szliśmy w trop za kołem,
Które łuk mniejszy kreśliło w obwodzie[3].
Pustym z win Ewy, co węża uznała;
W rytmach anielskich stąpaliśmy społem.
- ↑ kiedy w mniejszych jasnościach ochłonę. Olśniony blaskiem Beatryczy Dante krzepi wzrok, zwróciwszy go na mniejsze jasności.
- ↑ Zanim zawrócił kierownik rydwana, tj. cały pochód już skręcał na prawo, gdy dyszel wozu był jeszcze obrócony w pierwotnym kierunku
- ↑ Dante postępuje z tej strony, gdzie koło zakreślało mniejszy łuk, tj. z prawej.