Do swej przystani gna ich ta potęga,
A każde z musu swego przyrodzenia.
Płomień; zwierzęta ona ruchem darzy,
Ona miąsz ziemi jednoczy i sprzęga[1].
Rozumu owy łuk swą strzałą godzi,
Lecz te, gdzie miłość z umem się kojarzy.
Blaskiem pokoi do nieruchomości
Niebo, pod którem z nieb najrętsze chodzi.
Niesie nas siłą własną ta cięciwa,
Co w szczęsne sedno swoje strzały prości.
Umyślonego od artysty wzoru,
Bowiem materja jest nieposkromliwa.
Stworzenie samo odegnie swe chęci,
A to za wiedzą wolnego wyboru,
Jeżeli duszę w przyrodzonym pędzie
Rozkosz fałszywa ku ziemi przynęci[3].
To że się wznosisz, jak że popędliwy
Strumień w dół bieży przez skalne krawędzie.
Gdybyś ty, wolen przeszkód, został w dole,
Gdyby na ziemi usiadł ogień żywy«[4].
- ↑ W. 109—117. Wedle praw owego Ładu rzeczy we wszechświecie są rozłożone stopniami, bliżej lub dalej Boga; każda jest w drodze do przeznaczonego celu, poruszana przyrodzonym, nadanym od Boga instynktem: tak płomień z konieczności swej natury dąży ku górze, zwierzęta pełzają po ziemi, materja dąży do łączenia swych cząsteczek. »Każda rzecz ma swoję, właściwą miłość, która ją porusza«, powiada poeta w Convito, III. 3.
- ↑ Tak się i piorun z chmury na dół skręci. Ponieważ wedle aksjomatu scholastyków »naturą ognia jest dążyć ku górze«, zatem spadanie piorunu w dół jest jakby przestępstwem ognia.
- ↑ W. 118—136. Tak samo istoty, obdarzone miłością rozumną, ku dobru i prawdzie mają swoje przeznaczenie: dążą do nieba empirejskiego, siedziby Boga. One jednak, zwabione fałszywą rozkoszą, z wolnej woli czasem odegną się od swej prawej drogi.
- ↑ W. 137—141. Nie dziw, kończy Beatrycze, że i ty, oczyszczony z grzechów, wzlatasz obecnie ku sferom niebiańskim.