»Podziękuj, — rzekła, — »Dobroci przedwiecznej,
Oto płaneta pierwszem niebem włodna«[1].
Tuman błyszczącej, gęstej, zbitej bieli
Skrzącej jak klejnot w poświacie słonecznej.
Tak woda promień słoneczny połyka,
Ale pod ostrzem jego się nie dzieli.
Z pod zmysłów ten wlot w księżyca struktury,
Bo wszak materja w materję nie wnika), —
Dążyć do bytu, na którym dostrzeżem,
Jak się jednoczą[2] w Chryście dwie natury.
Bez argumentów, lecz z samo-prześwitu,
Jak pierwsze prawdy[3], z których wiedzę bierzem.
Ślę korne modły i Panu dziękczynię,
Który mię wyniósł z padolnego bytu.
Po owem ciele? na ziemi z niej klecą
Powieść o ciernie noszącym Kainie«[4].
»Gdzie klucze zmysłów tępe, tam istoty
Śmiertelne — widzisz, — prosto w obłęd lecą.
Bo gdzie za wodze wybieramy zmysły,
Tam rozum musi mieć podcięte loty.
- ↑ płaneta pierwszem niebem włodna, tj. księżyc, według systemu Ptolemeusza. Zbyteczna objaśniać, że pojęcia poety o powierzchni księżyca odbiegają daleko od stanu wiedzy dzisiejszej. Wytłómaczenie t. zw. plam księżycowych jakie daje Beatrycze jest teologiczne i usuwa się z pod krytyki naukowej.
- ↑ Jak się jednoczą. Tajemnicę zlania się w Chrystusie natury boskiej i ludzkiej zrozumiemy dopiero po śmierci; wlot poety wraz z ciałem w materję księżycową jest owego zlania się jakoby symbolem.
- ↑ z samo-prześwitu, Jak pierwsze prawdy. Prawd wiary nie będzie trzeba dowodzić argumentami scholastycznymi; wszystkie tajemnice zrozumiemy samem spojrzeniem, instynktownie, jak prawdy wrodzone. Istotnie, w ten sposób poecie odkrywa się np. najwyższa tajemnica Trójcy św. w ostatnich wierszach Raju.
- ↑ o ciernie noszącym Kainie. Fantazja ludowa włoska dopatruje w plamach księżycowych kształtu Kaina niosącego wiązkę chrustu.