Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
88 
A ty, co jeszcze ciało masz w posłudze:

Precz stąd! Co robisz w umarłym narodzie?..«
Kiedy zaś widział, że z odejściem żmudzę:

91 
»Z innej przystani i po innej wodzie

Jest przeznaczona droga twej podróży;
Wypada tobie lżejszej szukać łodzie«.

94 
»Niech się Charonie w tobie gniew nie jurzy!«

Rzekł Mistrz, »tak życzą tam, gdzie śladem chcenia
Zaraz czyn kroczy; wara pytać dłużej!«

97 
Więc lic kosmatych surowość odmienia

Przewoźnik, włodarz czarnowodnej rzeki,
W krąg ócz mający obrączki z płomienia.

100 
Ale tym nagim i znużonym szczeki

Dzwoniły, w lica strach zachodził siny,
Gdy usłyszeli swój los niedaleki.

103 
Boga, rodziców, ludzkość, narodziny

I dzień i miejsce swych narodzin klęli
I syny swoje i swych synów syny.

106 
Potem się sparli łkając nad topieli

Brzegiem, skąd wszyscy pójdą na męczarnie,
Co żyć w bojaźni bożej nie umieli.

109 
Bies Charon ócz swych zaświeca latarnie

Drogę wskazując i kupą ich goni,
A gdzie nie idą w ład, tam wiosłem garnie.

112 
Jako pod jesień drzewo liście roni

Jedno po drugiem, aż się konar wdowi
Nagim, ze stroju wyzutym, odsłoni,

115 
Tak ci dziedzice grzechu adamowi

Jedno po drugiem zlatują mu w sudno[1],
Niby na wabia sokół[2] w dłoń łowcowi.


  1. sudno: łódź, krypa.
  2. sokół na wabia, obraz wielekroć powtarzany w B. K, świadczący, że poeta czy to we Florencji, czy na wygnaniu brał często udział w rycerskich zabawach.