Precz stąd! Co robisz w umarłym narodzie?..«
Kiedy zaś widział, że z odejściem żmudzę:
Jest przeznaczona droga twej podróży;
Wypada tobie lżejszej szukać łodzie«.
Rzekł Mistrz, »tak życzą tam, gdzie śladem chcenia
Zaraz czyn kroczy; wara pytać dłużej!«
Przewoźnik, włodarz czarnowodnej rzeki,
W krąg ócz mający obrączki z płomienia.
Dzwoniły, w lica strach zachodził siny,
Gdy usłyszeli swój los niedaleki.
I dzień i miejsce swych narodzin klęli
I syny swoje i swych synów syny.
Brzegiem, skąd wszyscy pójdą na męczarnie,
Co żyć w bojaźni bożej nie umieli.
Drogę wskazując i kupą ich goni,
A gdzie nie idą w ład, tam wiosłem garnie.
Jedno po drugiem, aż się konar wdowi
Nagim, ze stroju wyzutym, odsłoni,
Jedno po drugiem zlatują mu w sudno[1],
Niby na wabia sokół[2] w dłoń łowcowi.