Jak się odbija przedmiotu widziadło
Od szyby szklanej podbitej ołowiem.
Bardzo głęboko w księżycowe luki
I że dlatego w tych miejscach przybladło.
Pospolitemu zawierz doświadczeniu:
Ono jest źródłem dla dzieł waszej sztuki.
A między niemi trzecie, dalej nieco;
Z tyłu za sobą a na podniesieniu
Niech blask wprost pada na zwierciadła owe
I wszystkie razem niech ci w oczy świecą.
Ujrzysz, i o to nie stoczymy sporu,
Odbicie wszystkich świateł jednakowe[1].
Staje się nagim bez postaci bytem,
Bo pozbawiony chłodu i koloru,
Z błędu; więc teraz blask z mądrości zdroju
Fałsz tobie światłem zastąpi sowitem:
Toczy się sfera pewna; w możnym wpływie
Na rzeczy mieści się treść jej ustroju.
Ta treść na liczne byty jest dzielona,
Różne, lecz mknące we wspólnym porywie.
- ↑ W. 59—105. Dante sądzi, że części rzadsze księżyca są ciemne, bo pochłaniają światło; części zaś gę-stsze są jasne, bo je odbijają. Beatrycze zbija jego mniemanie w sposób następujący: Gwiazdy sfery ósmej, tj. nieba gwiaździstego, różne rozmiarami i jasnością wywierają wpływ na resztę ciał niebieskich i ziemskich. Gdyby ten wpływ zależał jedynie od gęstości materji gwiaździstej, to na tworach wszechświata odbijałby się jednakowo co do jakości, a tylko co do stopnia rozmaicie. Tymczasem Mars, Jowisz, Wenera i t. d. nadają np. ludziom pod nimi urodzonym usposobienia odmienne. Zatem ten wpływ ma swoje źródło w »podstawach formalnych«, tj. w cechach istotnych każdej gwiazdy. Co do plam księżycowych, to zarówno rozumowanie jak doświadczenie wskazują, że one nie mogą pochodzić z rozrzedzenia materji. Z rozrzedzenia na skroś płanety nie, bo wtedy w czasie zaćmienia słońca światło przezierałoby przez tarczę księżycową; z głębokich czeluści równie, gdyż jak doświadczenie z trzema zwierciadłami poucza, promienie słoneczne, w jakiejbądź odległości odbite, nigdy nie powracałyby do oka jako plama, lecz zawsze jako światło.