Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/503

Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ III.[1]

Słońce[2], co pierwszy żar w mej piersi młodej

Zatliło, oto znowu mi odsłania
Słodką twarz prawdy mądrymi wywody.

Więc z jego łaski pełen rozeznania

A niepewności wolen, wzniosłem głowy
Ile się godzi dla potakiwania.

Wtem mi się nagle dziw ukazał nowy,

Który na oczy parł się z tak widoczną
Chęcią, że w ustach zapomniałem mowy.

10 
Jako przez szybę gładką i przeźroczną,

Lub niegłębokie strumienie topieli
Kiedy jej fale od wiatru wypoczną,

13 
Ku patrzącemu własna twarz odstrzeli,

Lecz tak niepewna, że na czole białem
Perła się plamą wyraźniejszą bieli, —

16 
Taki tłum liców człowieczych ujrzałem:

Zaczem popadłem w odwrotne złudzenie
Narcyza[3], co go cień ogarnął szałem.

19 
Zaledwiem spostrzegł te rzekome cienie,

Aby rozpoznać skąd-li są i czyje,
Szybko za siebie rzuciłem spojrzenie.

22 
Ale nie widząc nic, wykręcam szyję,

Ku mojej pani ślę wzroku narzędzie
I uśmiech tlący w świętych oczach piję.

25 
»Niech ci mój uśmiech w podziwie nie będzie«

Rzekła; »nim prawdę słaby sąd odróżni,
Stopa twa jeszcze waży się w obłędzie


  1. I. Sfera księżyca. Duchy niewytrwałe w ślubach. Ta pierwsza wizja przedstawia analogją z osta-tniem widzeniem Piekła. Tam potępieńcy widni byli z pod szyby lodowej, tu przezierają przez masę księżycową.
  2. Słońce, tj. Beatrycze.
  3. W. 17—21. w odwrotne złudzenie — Narcyza. Narcyz wziął obraz odbity w wodzie za rzeczywistość, Dante rzeczywistość za obraz jakichś postaci stojących poza nim.