Przez liczne wieki w obłędzie się mroczył,
Aż zeszło Słowo na ziemskie zagony.
Od swego stwórcy, w jedynej osobie
Aktem miłości z Bóstwem się zjednoczył.
Ow byt złączony ze swoim Podmiotem
Dobry i szczery był w stworzenia dobie.
Z raju, stawszy się Bogu nieposłuszny,
Który jest drogą prawdy i żywotem.
Jeśli się zważy naturę przybraną,
Był po nad wszystkie godziwy i słuszny.
Zważywszy godność cierpiącej Osoby,
Która człowiecze wzięła na się miano.
Bóg i Żydowie sąd przyjęli radzi;
Niebo się śmiało, pękały się groby[1].
Jak się to stało, że słusznie przyjęta
Kara słuszną się znowu pomstą gładzi.
Tokiem wywodu w klubę weszła ciasną
I czeka, rychło węzeł się rozpęta.
Nie pojmę, czemu dobroć boża chciała
Zbawienie nasze krwią okupić własną.
- ↑ W. 47—8. Bóg i Niebo radowali się z dopełnienia sprawiedliwości, żydzi byli syci nienawiścią, ziemia drżała z przerażenia.