Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/525

Ta strona została uwierzytelniona.
88 
Zważ teraz pilnie: Pomimo zachodu

Nie odzyskałaby straconych włości,
Wprzód nie przeszedłszy dwojakiego brodu:

91 
Albo że Pan Bóg w swej wielkiej litości

Odpuściłby jej słuszne pokaranie,
Lub by sam człowiek odkupił swe złości.

94 
Teraz-że zapuść źrenice w otchłanie

Tajników, ile zdołasz, człek padolny
I daj mym słowom baczne posłuchanie:

97 
W granicach władz swych nigdy nie był zdolny

Człowiek win zmazać, ni zniżyć się póty
W upokorzeniu, niebiosom powolny,

100 
Ile wprzód w górę piął się, pełen buty;

I to jest powód, czemu płód człowieczy
Z mocy zgładzenia grzechu był wyzuty.

103 
Więc sam Bóg musiał spieszyć pełen pieczy,

By człeku pełnią przywrócić żywota,
Z jednym lub dwojgiem tych środków k’odsieczy.

106 
A że tem milsza jest mistrza robota,

Im się w niej żywiej jego duszy tętna
I jego uczuć odbija szczodrota,

109 
Więc dobroć boża, która swoje piętna

Nadaje światu, obiema sposoby
Ludzkość z upadku dźwigać była chętna.

112 
Od pierwoświtu po noc kreśnej doby

Nie było sprawy tak nad wszelką miarę
Szczytnej. Bo oto Bóg z własnej osoby

115 
Człeku hojniejszą uczynił ofiarę

Aby go dźwignął i znowu wanielił,
Niż gdyby z łaski odpuścił mu karę.