Nie odzyskałaby straconych włości,
Wprzód nie przeszedłszy dwojakiego brodu:
Odpuściłby jej słuszne pokaranie,
Lub by sam człowiek odkupił swe złości.
Tajników, ile zdołasz, człek padolny
I daj mym słowom baczne posłuchanie:
Człowiek win zmazać, ni zniżyć się póty
W upokorzeniu, niebiosom powolny,
I to jest powód, czemu płód człowieczy
Z mocy zgładzenia grzechu był wyzuty.
By człeku pełnią przywrócić żywota,
Z jednym lub dwojgiem tych środków k’odsieczy.
Im się w niej żywiej jego duszy tętna
I jego uczuć odbija szczodrota,
Nadaje światu, obiema sposoby
Ludzkość z upadku dźwigać była chętna.
Nie było sprawy tak nad wszelką miarę
Szczytnej. Bo oto Bóg z własnej osoby
Aby go dźwignął i znowu wanielił,
Niż gdyby z łaski odpuścił mu karę.