Ta strona została uwierzytelniona.
67
A oto mi się zjawiły w rozkwicieNowe jasności[1] nad tęcz pierwszą parą,
Niby na rąbku niebiosów o świcie.
70
Jak na sklepieniu nieb godziną szarąZamajaczeją coraz błyski nowe
Widniejąc w oczach ni jawą, ni marą,
73
Podobnie błysły przez mgielną osnowęŚwiatła i jęły toczyć swe obroty
Ponad dwie inne obręcze tęczowe.
76
O szczere Ducha świętego błyskoty![2]Utkwiony w waszej ognistej koronie
Wzrok mój lśnął, rażon gwałtownymi groty.
79
Wtem Beatryczy piękność mi rozpłonieUśmiechem między światłości ruczaje
Tak, że mej wizji opisem nie zgonię.
82
Czułem, że wzrok mój nowych sił dostajeI że jak gdyby potężnemi pióry
Jestem z mą panią rwany w wyższe raje.
85
Czułem to, żeśmy lecieli do góry,Po roześmianiu gwiazdy purpurowem,[3]
Czerwieńszem niż ton jej zwykłej purpury.
88
Modlitwą serca, tym wspólnym duchowymJęzykiem Bogu składałem ofiary
Po Jego łaski objawieniu nowem.
91
A nie ostygły jeszcze we mnie żaryCałopalenia, gdym miał niewątpliwy
Dowód, że przyjął Bóg me korne dary.
94
Bo tak szkarłatny, światły nad podziwyBłysnął kształt w głębi tęczowego kręga,
Żem wołał: Helios![4] jakżeś urodziwy!
- ↑ Nowe jasności. Poeta, aby wyrazić, że liczba świętych tej sfery jest nieskończona, powiada, że ponad dwiema tęczami ukazała się trzecia, jeszcze szersza.
- ↑ Ducha świętego błyskoty, tj. natchnione Duchem św., duchem miłości.
- ↑ Po roześmianiu gwiazdy purpurowem. Światło Marsa jest czerwieńsze niż innych gwiazd, zapalające gorętszą miłością. W systemie dantejskim jest to gwiazda męczenników i bojowników wiary i Kościoła, dostojniejsza więc i jaskrawsza niż poprzednia płaneta doktorów Kościoła.
- ↑ Helios! Słońcem nazywa tu poeta nie płanetę Marsa, lecz Boga-Chrystusa zjawiającego się w jasności krzyża.