Gwiazdami siły różnej świecąc światu,
Niewybadana wiedzą mleczna wstęga[1],
Znak mi się jawił[2], złożony w te linie,
Co razem tworzą przekątnię kwadratu.
Bo oto w krzyżu lśniła postać CHRYSTA:
Wobec niej wszelkie porównanie ginie.
Przebaczy mowie mojej niedojrzałej,
Gdy kiedyś ujrzy sam łyskanie CHRYSTA.
Lub gdzie schodziły święte błyskawice,
Zaraz się skrzyło żywszymi zapały.
Wciska się iskier gromada drgająca
Pasem świetlanym w komnaty ciemnicę
Co go człek sobie sztucznie dla osłony
Uczynił, chroniąc się nadmiaru słońca;
Harfie ze zgodnych uderzeń wykwitną
Miłe, choć w słowa nieubrane tony,
Muzykę świateł, która się zbierała
W ramionach krzyża melodją niechwytną.
»Powstań«, — »zwyciężaj« — jeno mię doleci
Z pieśni, która się w swoim wątku rwała.
- ↑ W. 97—9. Droga mleczna według pojęć spółczesnych łączyła dwa bieguny świata.
- ↑ Znak mi się jawił. Krzyż równoboczny opierający się ramionami o powierzchnię płanety. Po ramionach spływają duchy, a gdzie się spo-tkają, tam zaraz błysną miłośniej. Ten znak krzyża, a w następnej sferze Jowisza znak orlicy malowane iskrami przypominają t. z. carmina figurata rękopisów średniowiecznych; przypuszczam (choć nie spotkałem się dotąd z tym domysłem), że to jest źródło koncepcji Dantego.