Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ XVIII.[1]
1
Już zadumaniem własnem się ukoiłBłogosławiony wid, a jam radości
Ze smutkiem plotąc, swe marzenia roił,
4
Gdy pani co mię wiodła ku boskości,Rzekła: »Myśl odmień[2]; bacz, jak niedalece
Siedzę tej mocy, która krzywdy prości«.
7
Na głos ten spojrzę ku mojej Opiece:Jaką miłością wzrok jej święty gore,
Niecham rzec, bowiem mową nie dolecę.
10
Nie tylko przeto, że słów nie dobiorę,Lecz że nie zdołam odwołać w pamięci,
Jeżeli ktoś mię nie podeprze w porę.
13
Tyle rzec jeno wspomnienie mię nęci,Że gdym poglądał na nią, w tym zachwycie
Roztopiły się wszystkie inne chęci.
16
Aż z jej lic piękna wiecznego odbiciePośrednie ku mnie odstrzelone, daje
Mym zachwyconym zmysłom nowe życie.
19
Gdy tak od światła jej uśmiechu taję,Rzekła mi: »Obróć się i spójrz po stronie:
Nie tylko w moich oczach błyszczą raje«.
22
Gdy duszę wszystką jakaś myśl pochłonie,To się ją łacno odgaduje z twarzy,
W której jak gdyby jasnym ogniem płonie.
25
Toż widząc, jak się płomyk święty żarzyI tem zarzewiem w uśmiech przyodziewa,
Znak w tem poznałem, że ze mną pogwarzy.