Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.
28 
Stanąłem w jamie ciemnościami głuchej,

Która jak morze w huraganie ryczy,
Gdy niem przeciwne wstrząsną zawieruchy.

31 
Piekielny orkan puszczony ze smyczy

Dusze w gwałtownym ponosi upuście,
Szarpie i kole i ościeniem ćwiczy.

34 
A kiedy lecą razem nad czeluście,

Jęk z jękiem gada, wrzask z wrzaskiem się kłóci,
Bluźnierstwom wolne otwierając uście

37 
Przeciwko mocy bożej; tak rozsuci

Na wolę wiatrów boleją zmysłowi,
Co nad rozsądek wywyższyli chuci.

40 
Jak szpaki, gdy je wiatr jesienią łowi[1],

Snują w powietrzu długie, zbite chmary,
Tak się miotały, poddane wichrowi,

43 
W górę, w dół, tam i sam nieszczęsne mary;

A nigdy nędznych losu nie poprawi
Bodaj nadzieja łagodniejszej kary.

46 
I jak zawodząc pieśń swą klucz żórawi

Długim się sznurem po niebiosach wlecze,
Tak się mym oczom smutna rzesza jawi,

49 
Płynące smugą burz duchy człowiecze.

Więc pytam: »Kto są i jaką się winą
Splamiły, że je czarny wiatr tak siecze?...«

52 
»Pierwsza z mar«, odrzekł, »co przed nami płyną,

Skoro chcesz wiedzieć o niej, panowała
Nad wielogwarych narodów dziedziną.

55 
W grzech rozwiozłości popadła i zwała

Swawolę wolą, aby swe bezprawie
Pozorem prawa z hańby ratowała.


  1. W. 40 i nast. Poeta rozróżnia dwie rzesze: tych co zgrzeszyli rozwiozłością (rzesza Semiramidy) i tych co zgrzeszyli miłością namiętną (rzesza Dydony) Paolo i Franczeska należą do ostatniej.