Jam stawiał zakon modlitwą i postem,
Franciszek swoje pokorą żywota.
Karłowacieje konar na krzewinie
I wykrzywia się to, co było prostem.
Morze, gdy pierzchło z bożego wyroku[1],
To był cud większy, — więc i tu nie minie«.
Ze swą drużyną; zbite w jasną chmurę
Frunęły w szczyty i znikły z widoku.
Po szczeblach owych za świateł orszakiem;
Moc jej przemogła mą ziemską naturę.
Na żaden ziemski schód stopy niczyje,
Jak moje, com się stał nadziemskim ptakiem.
Rajskich tryumfów, dla których bez liku
Łzami się zlewam i w piersi się biję.
Mniej prędko zemknie, niźli ja wleciałem
W znak konstellacji świecący po Byku.
Potężną mocą; z was był formowany
Geniusz, który się moim stał udziałem.
Zorzy rodziciel śmiertelnego bytu
W dniu, gdym tchnąć zaczął powietrzem Toskany.
- ↑ W. 94—5. Cuda znane ze starego Testamentu: Księgi Jozue III. 14—17 i Exod. XIV. 21—9