Ta strona została uwierzytelniona.
148
Zaczem oglądam siedem płanet w lidze,Jak która wielka, jakim torem biega,
W jakiej oddali. Ta, której się wstydzę,
151
Bryłka, co ziemską dzikość w nas zażega,Kiedym tak krążył z wiecznemi Bliźnięty,
Była mi widna od brzega do brzega.
154
— A potem w oczy spojrzałem mej Świętej[1].
PIEŚŃ XXIII.[2]
1
Jak ptak w osłonie lubionych gałęziSiedzi na gnieździe pośród miłych dziatek
Kiedy noc jeszcze ziemię w cieniach więzi
4
I żeby zebrać pokarmu dostatek— Słodkim trud wszelki dla takiej korzyści, —
Pragnieniem z głębi zielonych komnatek
7
Czas wyprzedzając, który światło ziści,Patrzy czy zorza wschodu nie roztrąca
I czeka świtu przez gęstwinę liści; —
10
Tak moja pani stała czekająca,Utkwiwszy oczy w niebios okolicę,
Gdzie najmniej chyżym zdaje się bieg słońca[3].
13
Widząc że się jej zapalało lice,Byłem jak człowiek, który się wysila,
Aby nadzieją uciszać tęsknice.
16
Niedługo jeszcze trwała owa chwilaCzekania, kiedym ujrzał, że pożarną
Zorzy jasnością niebo się rozchyla.
- ↑ A potem w oczy spojrzałem mej świętej. Przejmująca antyteza.
- ↑ VIII. Niebo gwiaździste. C. d. Zjawienie Chrystusa i Marji.
- ↑ W. 11—12. Beatrycze utkwiła oczy w stronę południka, w jego punkt najwyższy; tam bowiem miał ukazać się Chrystus. Słońce dobiegłszy w południe najwyższego punktu nieba, zda się posuwać najpowolniej.