Puszy się, grucha, kroczy dookoła
I pieszczotliwie skrzydła z nim zaplata,
Jeden drugiemu miłość niosąc w darze
I chwaląc strawę z niebieskiego stoła.
Witać, stanęli przedemną jak świéce,
Tacy ogniści, że lśnąłem w pożarze.
»Przesławny bycie, któryś pisał dzieje
Źródeł hojności w rajskiej bazylice[1],
Ty ją przedstawiasz, ilekroć swą chwałą
Zwiększoną Chrystus wam trzem zajaśnieje«[2].
Co tu przybywa z śmiertelnej natury,
Trzeba by w naszych promieniach dojrzało«.
Wzniosłem więc oczy zmrużone w poświacie,
Na dwie tłoczące mię ogromem góry.
Przed śmiercią rajskich oglądać baronów[3]
W najskrytszej swego pałacu komnacie
Nadzieję teraz, która miłość nieci
W innych umocnij, a sam w sobie ponów,
Twa dusza i skąd ku tobie przybywa«.
Ten głos drugiego ognia mię doleci.
- ↑ W. 29—30. któryś pisał dzieje — Źródeł hojności, tj. obfitości łask niebieskich. Aluzja do listu św. Jakóba, I. 5: »A jeśli który z was potrzebuje mądrości, niech prosi od Boga, który obficie wszystkim dawa«.
- ↑ W. 31—34. Chrystus Pan świadkami cudów swoich i przemienienia uczynił św. Piotra, Jakóba i Jana, jakoby wyobrazicieli trzech cnót kardynalnych. Porów. ew. św. Mat. XVII. 1.; Łuk. VIII. 51. etc.
- ↑ rajskich baronów. Poeta używa ob-ficie przenośni ze sfery stosunków feudalnych swego wieku.