Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/619

Ta strona została uwierzytelniona.
58 
Istota świata, istota mej duszy,

Śmierć którą poniósł On, bym ja był żywy
I to co wiarą pozyskać się tuszy

61 
I wiedza prawdy, której byłem chciwy,

Sprowadziły mię z wód miłości grzązkiej
I postawiły na brzegu prawdziwej.

64 
Miłuję wszystkie te bujne gałązki[1]

Rozwite w sadzie, kędy niepojęty
Ogrodnik wcielił wszechdobra zawiązki«.

67 
Kiedy umilkłem, poprzez firmamenty

Śpiew brzmiał, a pani mojej słodkie tony
Wtórem wołały: Święty, święty, święty!

70 
Jako się budzi człek światłem rażony

(Bo się duch wzroku jego z blaskiem zmaga
Przenikającym od błony do błony), —

73 
I w przedmiot blizki poglądać się wzdraga

Całkiem nieświadom swojej wzrocznej siły,
Póki go znowu nie wesprze rozwaga,

76 
Tak z moich źrenic wszelkie mroczne pyły

Zwiała pani ma swemi źrenicami,
Które na tysiąc mil wkoło świeciły.

79 
Wtem śród migotu, który w oczach gra mi,

Wzrok mój na nowe dziwo się otworzy:
Oto błysk czwarty zaświtał przed nami.

82 
A Beatrycze rzekła: »W tej tu zorzy

Wdzięczy się Stwórcy pierwsza dusza męża[2]
Na świat z potęgi wywołana bożej«.

85 
Jako gałązka, gdy ją wiatr zwycięża,

Szczytem się zgina ulegając sile
I znowu własnym nerwem się odpręża,


  1. bujne gałązki: stworzenia ziemskie. Po miłości Boga miłość bliźnich i całej przyrody. Tę miłość ostatnią, nową w W. śr. Dante wyraża nie tak naiwnie jak św. Franciszek, nazywający ogień i wodę »bratem i siostrą«, ale zapomocą metafory.
  2. pierwsza dusza męża, tj. Adama.