Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ VI.[1]
1
Gdy się zbudziła myśl stulona w sobieOd mąk widoku, w jakich krewne dusze
Mdlały i gdym się w mej ocknął żałobie,
4
Nowych skazańców i nowe katuszeNaokół siebie widzę w mrocznym dole,
Gdziebądź popatrzę i gdziebądź się ruszę.
7
W trzeciem, wieczystych dżdżów stanąłem kole[2]:Deszcz chłodny, ciężki, ciągły i przeklęty
Wciąż jedną modłą siecze, żga i kole.
10
Śnieg, brudna woda i grad w bryły ściętyWalą się strugą na ów kraj ucisku;
Cuchnie skróś ziemia brzydkie ssąca męty.
13
Cerber[3], zwierz dziki o potrójnym pyskuWarczy i szczeka i jak pies się dąsa
Na lud w okropnem pławiony bagnisku.
16
Wzrok toczy krwawy, czarne kudły wstrząsa,Kłąb ma wydęty i szponiaste ręce;
Drze pazurami i targa i kąsa.
19
Od deszczu jak psi w ciągłej wyją męce;Jeden bok drugim ciągle zasłaniają:
Prędko się zwijać muszą potępieńce!
22
Gdy nas gad duży ujrzał między zgrają,Paszczękę rozwarł i zęby wyszczerzył;
Wszystkie w nim mięśnie jednym dreszczem drgają.
25
A wódz mój piędzi ku ziemi przymierzyłI w obie garści nagarnąwszy błota,
W sam środek gęby żarłocznej uderzył.