Trzeci i czwarty wolniejszymi gony,
Za nimi piąty i szósty się splata,
Taką szeroką w przestrzeni się pali,
Że nie ogarnie jej służka Junony.
Każdy z tych kręgów swoję wstęgę wije,
Im od jedności odsadził się dalej.
Która najbliższa czystej iskry leży:
Snać ze strug prawdy najobficiej pije[1].
Trapi: »Od tego« — powiada — »ognika
Niebo i cała przyroda zależy[2].
Miłości żar w niem gore niespożyty
I przeto ruchem tak chyżym pomyka«.
Trwały w tym ładzie, co te sfery sprzęga,
Czułbym się twojem objaśnieniem syty.
Im sfera dalsza jest centralnych zniczy,
Tem obrót szybszy od kręga do kręga.
Wszystek ład w dziwnym tym anielskim chramie
Który z miłością i światłem graniczy,
Obraz, gdy wzoru nie odtwarza wiernie?
Nad tem napróżno myśl moja się łamie«.