Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/637

Ta strona została uwierzytelniona.
Zaś u nas niebo w swej najgłębszej stronie

Czyni się takie, że w niem gwiazda srebrna
Bledszem i coraz bledszem światłem płonie,

Stąpi-li słońca przejasna służebna

Jeszcze krok dalej, to idąc, wypruwa
Do ostatniego gwiezdnych iskier stebna[1].

10 
Tak ów korowód, gdy ciągle przefruwa

Dokoła punktu, co mię spiorunował,
A zda się wsnutym w to co sam osnuwa[2],

13 
Bladł jak te gwiazdy u niebieskich pował;

Więc miłość i gwiazd zdziałało zniknięcie,
Żem ku mej pani znów oczy kierował.

16 
Gdybym to wszystko chciał w jednym momencie

Skupić, co o jej powiedziałem krasie,
Jeszczebyś słabe miał o niej pojęcie.

19 
Tak zmysły ziemskie zwycięża, iż zda się,

Że tylko jeden On, co dał ją światu,
Jej cudem w pełni święty wzrok napasie.

22 
Bardziej się czuję od jej majestatu

Przybity, niźli w którąkolwiek porę
Komik lub tragik od swego tematu.

25 
Jako się słońca lęka oko chore,

Tak ja uśmiechu jej rażon postrzałem
Tu z wyobraźnią własną rozbrat biorę.

28 
Od dnia pierwszego, gdy jej twarz ujrzałem

Na naszym świecie, do tych chwil zachwytu
Sławić ją nigdy się nie zawahałem.

31 
Teraz nie mogę iść dalej, bo mi tu

Siła ustawa poetyzująca,
Tak jak artyście, kiedy dobiegł szczytu.


  1. W. 1—9. Starożytni obliczali obwód ziemi na 24 tys. mil, więc gdy w odległości 6 tys. mil od Italii było południe, to w Italii był poranek. Poeta na przykładzie gwiazd blednących i znikających o świcie przedstawia kolejno znikanie chórów anielskich. Słońca przejasna służebna, to jest Jutrzenka.
  2. wsnutym w to, co sam osnuwa. Punkt świetlny, jako symbol Boga, mieści się w ognisku sfer; jako Bóg, sam je w sobie mieści.