Tuba wysławi, niż to słabe pienie,
Które wieść musi rzecz trudną do końca. —
Mówiła; »Otośmy z najszerszej włości
Wlecieli w jaśni przeczystej przestrzenie.
Miłości dobra, które trwa w uciesze,
Uciesze wyższej nad wszystkie słodkości.
Jednę tak, jak się przystroi do lotu
W ów dzień, gdy rzuci swe ziemskie pielesze«[2].
Rozprzęga, poczem przestaje być czuły
Na kształty nawet dużego przedmiotu,
Źrenica ślepnie i nic nie dostrzega
W owych rozłogach bez dna i kopuły.
To niebo, wita błyskiem każdą świécę,
Bo tak ją łacniej w swych ogniach zażega«[3].
Gdym poznał, że się w mej górnej podróży
Wynoszę poza sił ludzkich granice.
Tak stał się zdolny wszelkiego widoku,
Że odtąd w żadnym blasku się nie zmruży.
Światłość ognistą między brzegów dwoje,
Malownych barwą wczesnej pory roku.
- ↑ W. 38—40. z najszerszej włości — W jaśnię duchową, tj. z Pierworuchu w niematerjalne niebo empirejskie. Temu ostatecznemu wzlotowi odpowiada takie spotęgowanie się piękna Beatryczy, że poeta już nie znajduje wyrazu na jego oddanie.
- ↑ W. 43—45. obu wojsk, tj. aniołów i świętych, — tych ostatnich w postaci jak po zmartwychwstaniu.
- ↑ W. 52—4. wita błyskiem każdą świécę: Bóg każdą duszę wstępującą do nieba błyśnięciem sposobi do najwyższych widzeń. Słowa te wymawia Beatrycze już niewidzialna oczom poety, olśnionym światłością.
- ↑ światłość w postaci potoku, wizja przypominająca ustęp Apokalipsy XII. 1.: »I ukazał mi rzekę wody żywota, jasną jako kryształ«. Jasnym potokiem jest łaska oświecająca.