Gdy dusza moja od cię wziąwszy leki
Z ciała się mego ku tobie wywinie«.
Strony uśmiechnie się i znów do zdroju
Twarz swą obraca, płynącego w wieki.
Z łaski mych uczuć oraz jej pacierzy
Ostatecznego ujrzał cel pokoju,
Bo tak hartowny w najjaskrawszym żarze
Łacniej z promieniem boskim się sprzymierzy.
Serce, pozwoli; łaska jej obfita.
Wiedz, Bernard jestem, który z tobą gwarzę«.
Twarz wierzytelną Chrysta w Weronice[1]
I w wizerunek, patrzenia nie syta
O Panie Jezu, o Boże prawdziwy,
Tak wyglądało Twoje święte lice?...
Miłości męża, co przez zapatrzenie
Na świecie mirem rajskim był szczęśliwy.
— Tak mówił starzec, »znano ci nie będzie,
Póki poglądasz na dół między cienie.
Obaczysz panią, którą za królowę
Uznają święci po niebios krawędzie«
- ↑ Weronika, vera ikon, wizerunek twarzy, rzekomo Chrystusowej, na chuście przechowywanej w kościele św. Piotra w Rzymie.