Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/646

Ta strona została uwierzytelniona.
118 
Podniosłem oczy; a jako wschodowe

Części niebiosów o godzinie świtu
Są bielsze, niż gdzie słońce skłania głowę,

121 
Tak niby z dolin patrząc do gór szczytu,

Punkt ujrzę w szczycie różanego pręgu[1],
Jaśniejszy listek róży śród rozkwitu.

124 
A jak tam, gdzie ma wzejść dyszel zaprzęgu[2],

Co nim Faëton władał niedołężny,
Blask bije przeciw reszcie widnokręgu,

127 
Tak sztandar miru[3] tej niebieskiej księżnej

W środku rozbłyskał, gdy w bledsze purpury
Stopniowo schodził cały strop okrężny.

130 
A w owym środku z rozwartemi pióry

Anieli w liczbie pląsali bezkreśnej,
Każden odmiennych blasków i figury.

133 
Do tych igraszek anielskich i pieśni

Śmiała się Piękność, a to jej wesele
Brali w swe oczy duchowie niebieśni.

136 
Choćbym wymowę tę dostał w udziele

Co wyobraźnią, jeszcze te najświętsze
Rozkosze będę opiewał nieśmiele.

139 
Bernard me oczy na najwyższem piętrze

Widząc utkwione w żarów jego żary[4],
Sam zwrócił ku niej źrenice gorętsze,

142 
Zaczem i moje rozpłoną bez miary.






  1. Punkt ujrzę. Na szczycie Róży mistycznej ma swą siedzibę Marja, matka boża. Św. Bernard miał do M. B. szczególne nabożeństwo.
  2. dyszel zaprzęgu, — nb. słonecznego. Poeta oznacza tak stronę wschodową.
  3. sztandar miru. Silniejszy blask oznaczający miejsce M. B., jak sztandar królewski oznacza stanowisko króla w czasie bitwy.
  4. w żarów jego żary, tj. w Matkę B.