Ku życiu prawdy, ta sama przyczyna
Sprawia, że różne są ich szczęścia stopnie.
Trwa w tym pokoju, miłości, dosycie,
Że wyżej żaden poryw się nie wspina,
W łaskę je stroi to skąpiej, to suciej:
Czemu, — tego się nigdy nie dowiécie.
W figurze pary bliźniąt, co się w łonie
Matki o prawo pierworództwa kłóci[1].
Owa najwyższa promienność żywota
Bladziej lub jaśniej dziatkom zdobi skronie.
Ale na stopnie odmienne je dzieli
Zdolność wglądania za niebieskie wrota.
Pierwszych lat swoich zeszły do mogiły,
Wyznając wiarę swoich rodzicieli.
Już niemowlętom męskim obrzezanie
Potrzebnej na lot dodawało siły.
Jeśli nie przez chrzest doskonały CHRYSTA,
Już niewiniątkom raj się nie dostanie[2].
Tak są podobne[3]; ich jasność jedynie
Pozwoli przenieść ci oblicze CHRYSTA«.