Dotąd, gdzie oczom widne rzeczy wieczne,
Żywota duchów zwiedził kraj niezmierny,
Aby mógł zrzucić kryjącą zasłonę
Tu, gdzie zbawienie znajdzie ostateczne.
Niźli dla niego: błagam, niech cię wzruszą
I niech nie będą prośby moje płone.
— To mu u Boga sprawi twa wymowa —
I szczytna rozkosz niech błyśnie przed duszą.
Za której wolą idzie czyn w pokłonie,
Niech po zjawieniu zmysły swe zachowa.
Patrz, Beatrycze śród świętego wiana
Dla mej poparcia prośby składa dłonie«.
Utkwione w mówcę zaraz znać mi dały,
Że korna prośba była wysłuchana.
— Ani się może pomieścić w rozumie,
By mógł stworzenia wzrok być taki śmiały.
Cel ostateczny mych tęsknot nie minie,
Żar pragnień w sercu przyciszam i tłumię[1].
Bym patrzał w górę; lecz mię już nie wspiera
Znak cudzy; własnym popędem tak czynię.
- ↑ Żar pragnień w sercu przyciszam. Przedziwny moment ukojenia jeszcze przed dopięciem najwyższej rozkoszy, odmiennie od żądz ziemskich, które nawet nasycone pozostawiają po sobie tęsknotę.