Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/657

Ta strona została uwierzytelniona.
142 
Dalej fantazja moja nie nadąży.

— A już wtórzyła pragnieniu i woli
Jak koło, które w parze z kołem krąży,

145 
Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy[1].




KONIEC.



Skończyłem w Belalp w Alpach walliskich, w Sierpniu 1905 r., przerobiłem w 1908 r.






  1. W. 109—45. Poeta pragnąc usymbolizować tajemnicę Trójcy św., przedstawia ją w szeregu mieniących się obrazów, ostrzegając równocześnie przed mniemaniem, jakoby to zjawiska się mieniły: mienił się jego wzrok, który więc naprzód obaczył niby trzy tęcze równego obwodu, ale barwy różnej, jakby odbite jedna z drugiej. A potem w tęczy środkowej, w świetle odbitem zjawił mu się wizerunek twarzy człowieczej, tj. w Słowie bożem ujrzał naturę boską Chrystusa. Na stosunek tych dwu natur i na ich związek wzajemny pragnął znaleźć formułę, jak na kwadraturę koła. Lecz próżno dociekał, gdy wtem został jakgdyby rażony gromem i wybłysło mu najwyższe poznanie. Zaczem pragnienie jego i wola potoczyły się ruchem zgodnym z miłością bożą.