Ta strona została uwierzytelniona.
103
Lecz Pan mój, co mię w owe przywiódł kraje,Rzekł: »Zbądź obawy; nikt nie jest dość silny,
Aby nam bruździł, gdy Bóg wolność daje.
106
Tu na mnie czekaj i pokarm posilnyNadziei spożyj i niech myśl się cuci,
Wiedząc, żem twego bezpieczeństwa pilny«.
109
Zaczem odejdzie i samego rzuciMój słodki Piastun; zawahany stałem,
Bowiem »tak« i »nie« w mej głowie się kłóci.
112
Nie wiem, jakim się świadczył trybunałem,Ale za chwilę piekielne załogi
Wszystkie do grodu nazad biegły cwałem.
115
I zatrzasnęły bramę[1] nasze wrogiW pierś Pana mego; więc do wrót powoli
Wracał, stawiając opieszałe nogi.
118
I onieśmielił mu się wzrok sokoliW ziemię spuszczony; idzie i powiada:
»Kto mię niepuszcza do domu niedoli?«
121
A do mnie rzecze: »Że mną gniew owłada,Nie dbaj i nie bój się; zwalczę przekory,
Jakabykolwiek stawiała je zdrada.
124
Nie pierwszy raz to brużdzą krnąbrne zmory[2];Wszak próbowały buntu u mniej skrytej
Bramy, co nosi pęknięte zawory.
127
Widziałeś napis śmierci na niej ryty:A już tamtędy z kamiennych poroży
Skróś kół piekielnych przybywa bez świty
130
Ten, co nam wrota forteczne otworzy«.
- ↑ zatrzasnęły bramę. Szatani nie chcą wypuścić Wirgiljusza do kręgu heretyków; symbolicznie oznacza to, że rozum ludzki nie wystarcza do zwalczenia herezji.
- ↑ Nie pierwszy raz. Przy zejściu Chrystusa do Piekieł. Inni sądzą, że Wirgiljusz czyni aluzję do swej podróży piekielnej, o której mowa dalej (p. VIII, w. 22).