Ta strona została uwierzytelniona.
118
Pośrodku mogił płomienie pełzały;Na skróś je parna przejmowała spieka,
Większa, niż wszelkie hutnicze upały.
121
Grobowców były uniesione wieka;Przerażające szły z głębi lamenty
Niby z nędznego na mękach człowieka.
124
Więc ja do Mistrza: »Kto ten lud zamkniętyI pochowany w granitowe leże,
Na taką rozpacz bolesną przeklęty?«
127
Na to on do mnie: »Tu cierpią kacerzeWszelakiej sekty; z nimi naślednicy
Mnodzy; żadną ich liczbą nie przemierzę.
130
Równi z równymi legli; dla różnicyWin w różnym stopniu żłoby trumien płoną«.
Tutaj skręciwszy w prawo, wzdłuż ulicy
133
Męczeńskiej szliśmy, pod murów osłoną.
PIEŚŃ X.
1
Wązką ścieżyną między miasta murySzliśmy, a owe upalne katownie:
Mistrz mój na przedzie, a ja za nim wtóry.
4
»O szczytna Siło, co mię tak cudownieWodzisz po niecnej krainie nędzarzy«,
Rzekę, »jednego-m ciekaw niewymownie:
7
Owy lud, co się wewnątrz grobów praży,Można-ż oglądać? bowiem uchylone
Są wieka trumien, a nie widzę straży«.