Strona:Dante Alighieri - Pieśniarz.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.
KANCONA VII.[1]

MIŁOŚCI, widzisz przecie, że ma pani
Przykazań twoich nie zna po wsze czasy,
A przecie wszystkiem pięknem rządzisz, pani.
Odkąd me serce woła na nią: Pani! —
Jako chciał blask twój, co mym oczom świeci,
W złą okrutnicę zmieniła się pani;
Serce jej pewnie, to nie serce pani,
Ale zwierzęcia, — dla miłości zimne.
Czy upał dysze, czy-li wichry zimne,
Zda mi się zawsze postać owej pani
W natchnieniu kutą z najpiękniejszej skały
Przez tego, który martwe rzeźbi skały.

A ja, co trwalszy byłem, niźli skały,
Wiernie ci służąc dla piękna tej pani,
Cierpię bezwolnie z winy owej skały;[2]
Jak rzecz szkodliwą rozbiłaś o skały
Serce, coć wiernem było długie czasy;
I pozostało martwe, jak ze skały.
A nikt nie znajdzie tej cudownej skały,
Co Słońca blaskiem, albo własnym świeci

  1. Jedna z czterech «kancon skalistych», biorących nazwę od wyrazu «pietra» (= skała), powtarzającego się w ich rymach. Jest to zapewne kryptogram imienia kobiecego, Pietra.
    Wykład alegoryczny (Fraticelli) tłumaczy, że Dante myśli tu o trudach, na jakie napotyka umysł, zajmujący się Filozofją.
  2. II. 3-5. porto nascoso il colpo de la petra,
    con la qual tu mi desti come a petra
    che t’avesse innoiato lungo tempo...
    Wiara w uzdrawiającą moc pewnych talizmanów mineralnych.