Strona:Dante Alighieri - Pieśniarz.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
KANCONA VIII.[1]

W ten punkt przyszedłem niebieskiego koła,[2] [3]
Gdy o zmierzchaniu gdzieś na horyzoncie
Jawi się w niebie dwójka gwiazd bliźniacza,[4]
Gwiazda miłości jeno wzejść nie zdoła,
Bo jej promienie przemoc słońca mąci
I jak w zasłonę, w blaski swe otacza.
A ów planeta, który mróz roztacza,[5]
Zjawia się cały w południowym łuku,[6]
Gdzie wszystkich siedem mało daje cienia.[7]
A przecie się nie zmienia
Myśl ani jedna z tych, które się tłuką
W pamięci mojej silniejszej od skały
I wiecznie tkwi w niej jej posąg ze skały.

Z nad etiopskiej wznosi się pustyni
Wicher pielgrzymi, co zaciemnia słońce,
Kiedy krąg jego ponad światem chodzi.
Idzie nad morzem i taki zwał czyni
Chmurzysk poczwarnych, że najdalsze końce
Ziemi zakrywa i mróz blady rodzi:
Spada i spuszcza strumienie powodzi,

  1. również «skalista». Porównuje w niej poeta swój stan psychiczny z czterema porami roku.
  2. VII. 11-21. Nawrót do I. Miłość nie łącząca piękności z cnotą jest zwierzęcą żądzą, więc przestępstwem.
  3. I. 1-5. Wenus jest niewidoczna, ponieważ promienie słońca padają do niej równolegle, tak jakby ją otaczały zasłoną. Stąd w oryginale:

    e la stella d’amor ci sta rimota
    per lo raggio lucente che la ’nforca
    si di travesto, che le si fa velo;

  4. I. 3. Kastor i Polluks.
  5. I. 7. Mars (v. Purgatorio II. 14., Convito tratt. II. capitolo 14).
  6. I. 8. Południk.
  7. I. 9. «Wszystkich siedem» scil. siedem planet, które stojąc u szczytu horyzontu, rzucają swe promienie prostopadle i stąd «mało dają cienia».