Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 059.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

U szczytu Czyśca, w dziesiątym kręgu, jest Raj ziemski i drzewo wiedzy złego i dobrego. Wody oblewające tę krainę płyną nie z ziemskich źródeł ale z łona woli Bożéj; dzielą się one na dwie rzeki, na Lethe i Eunoe. W pierwszéj z nich obmywa się pamięć grzechu, w drugiéj powraca odrodzone wspomnienie dobrego. Wonią kwiatów przepełnione powietrze, lasy cieniste i ciche. Tu znika Wirgilijusz, a poecie ukazują się postacie niewieście, Matylda i Beatryx cała osłoniona kwiatami. Za niemi idą figury symboliczne cnót, które poetę otaczają kołem i wiodą do Beatrysy, stojącéj przed nim w pełni nadziemskiéj swéj piękności. Ona ma go prowadzić daléj — do Raju..

III.

Daliśmy zarys budowy i linije tego gmachu, w którego niezliczonych szczegółach są téż nieprzeliczone piękności. —
Za wielu innemi nie wahalibyśmy się przyznać Czyścowi palmę przed dwoma innemi częściami trylogii.
Piekło jest przerażające, niebo prawie niepochwycone w swym blasku z ledwie dostrzeżonemi odcieniami jasno na jasnem malującemi się, oko od niego nuży się i ślepnie; Czyściec najbliższy życia i ziemi, która jest także walką i próbą, ma niezrównany wdzięk wyidealizowanego świata naszego i naszego żywota.
Na dnie otchłani występek budzi nieustanną odrazę, — a chociaż w miłosierdziu swém Dante nad potępieńcami nawet się lituje, słuchacz pochwycony tylko urokiem i czarem kunsztu, przebywa tę straszną drogę ciemności. — W Czyścu współczuciem łączemy się bliżéj z istotami zaludniającemi go, które mają słabości nasze, w których poznajemy samych siebie — choć podniesionych do ideału.
Bardzo trafną uczynił uwagę Ozanam, że w Czyścu przemagają ludzie raczéj słabi niż źli, — ci co zgrzeszyli upadkiem chwilowym... a wśród nich w wielkiéj są liczbie poeci i artyści — ci, którym wiele przebaczonem będzie, bo miłowali wiele.
Czyściec cały jest takim, że zamiast go rozbierać, lepiéjby go przeczytać... bo wdzięku jego obrazów wyobrażenie inaczéj dać trudno.
Na samym wstępie cóż to za cudowny opis ujrzanego na nowo szafiru niebios i świeżego tchnienia powietrza! — Poeta spogląda na niebo i woła:

Gwiazd ujrzałem cztery..
Których nie widział nikt prócz pierwszych ludzi —
Niebo się blaskiem ich cieszyć zdawało —
O biedne, wdowie krainy północy..
Żeście widoku gwiazd tych pozbawione.

Oglądając się poeta postrzega poważnego starca z długą białą brodą, który zdziwiony zapytuje go, w jaki sposób tu przybył przez