Strona:Dante studja nad Komedją Bozką (Kraszewski) 090.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

jego nieoswojone stopniowo, wytrzymać go nie mogły. Zgorzał by w tym ogniu jak Semele.
W kręgu Saturna symbolem jest drabina, po któréj wchodzą i zstępują duchy nieustannie, ginąc w niebieskich głębinach. Tu spotyka Dante św. Piotra Damijana wyrzekającego przeciwko zepsuciu wyższego duchowieństwa i św. Benedykta, który zakonnikom wyrzuca ich upadek.
Pchnięty dłonią Beatrysy, poeta unosi się po szczeblach drabiny do sfer najwyższych.

Jesteś zbawienia najwyższego blizki
Rzecze Beatryx, a oczy potrzeba
Jasne i ostre mieć na to widzenie;
Dla tego nim się w górę wzniesiesz zemną
Spojrz w dół — ile już podesłałam światów
Pod stopy twoje, byś sercem wesołem
Stanął wpośrodku zwycięzkich szeregów,
Które radośnie krążą w tych eterach.
I wzrok rzuciłem na tych sfer siedmioro
A ziemię naszą tak ujrzałem nędzną,
Żem się z niéj rozśmiał. I chwalę tych ludzi
Co jéj nie cenią. Kto o inném myśli
Ten się zaprawdę mędrcem nazwać może.

Zaczerpnąwszy po tém widzeniu sił nowych w oczach Beatrysy, poeta sposobi się do wytrzymania widoku, jakiego żadne ziemskie oko nie oglądało.
Prześliczném porównaniem rozpoczyna się pieśń XXIII.

Jako ptaszyna na drogiéj gałązce
Miłych swych piskląt umieściwszy gniazdko
Nocą — gdy wszystko ciemności okryją,
Ażeby dojrzeć główki swoich dzieci
I pokarm, którym żywi je, wyszukać,
Czułem staraniem słodząc sobie pracę,
Uprzedza chwilę co mroki rozproszy
I z upragnieniem patrzy w słońca stronę,
Ku mdłym się jeszcze wychylając brzaskom,
Tak pani moja — stała podniesiona....

Przed oczyma poety rozjaśnia się powoli, roztwierają niebiosa, wśród tysiąca gorejących blasków, ukazuje się — Światłość Najwyższa, istota przejasna. Beatryx zbliżając się ku bóstwu jaśnieje coraz mocniéj jeszcze. (Symbol duszy ludzkiéj, która podnosząc się nabiera piękności.)
Wdzięk tych pieśni, których suchą tylko treść podajemy — nie daje się łatwo określić, cóż dopiero przelać w obcym języku? Jest to widzenie, które tylko w wieku tak głębokiéj wiary mógł mieć natchniony poeta.
Wszystkie te światłości śpiewają, całe niebiosa pełne są niewysłowionych melodij — wszystko brzmi, dźwięczy, świeci, jaśnieje, goreje.... zlane w całość nieogarnioną Empyreum. Nic nieudolniejszém być nie może nad usiłowanie zdania sprawy z téj zwłaszcza części poematu. Jest to czarny rysunek obrazu, którego całą piękność stanowi blask nie-