Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/107

Ta strona została skorygowana.

pieniądze na podarunki weselne, kiedy wcale jeszcze nie wiedział, czy się ożeni lub nie.
— A tymczasem tak było rzeczywiście. Byłoby niegrzecznie z twej strony, gdybyś temu, co mówię nie wierzył.
— Przecież panie generale, jeżeli to pan ofiarujesz nam te podarki, należy koniecznie podziękowaś panu za nie.
— Ty mały uparciuchu! zawołał wesoło generał. Skoro ci mówię, że tak jest...
Niemógł dokończyć, bo Jakób i Paweł pochwyciwszy go za ręce, pomimo oporu generała serdecznie je ucałowali. Generał rzucał się to w prawo to w lewo, wywijał w rozmaity sposób, usuwał się, groził ze będzie wołał o pomoc, że sprowadzi policyę, że ich zapakuje do kozy, aż wreszcie udało mu się wyrwać z uścisków uszczęśliwionych dzieci. Następnie zarumieniony i zgrzany wrócił do izby gościnnej, w której zastał Moutier, Elfy i jej siostrę.
— Moutier, rzekł głosem surowym, chodźno do mojego pokoju, mam coś z tobą pomówić.
Moutier ze zdziwieniem patrzył na generał, który z założonemi w tył rękami, głośno sapiąc, chodził tam i napowrót wielkiemi krokami.
— Co panu jest panie generale? zapytał wyglądasz pan...
— Jak głupiec, dokończył generał, tak jest, jak głupiec, który pozwolił się wyszydzić takim