dwom małym łotrom, jednemu dziewięcioletniemu a drugiemu sześcioletniemu. Kiedy mówię, oni mi wcale nie wierzą, a kiedy chcę odejść przytrzymują mię gwałtem. Czy to słusznie?
— Ależ panie generale, nic wcale nie rozumiem... Co się tedy stało?
— Zapytaj pan tych dwóch małych łotrów, rzekł generał, którzy paleni są chęcią opowiedzenia dziwnych a cudownych historyi.
— Zacny panie Moutier, rzekł ze śmiechem Jakób, najserdeczniej panu dziękujemy za te złote zegarki, które nam pan chcesz podarować w dniu swego ślubu.
— Ja? złote zegarki? zawołał zdumiony Moutier... Czy oszalałeś mój chłopcze. Zkądże wziąłbym złote zegarki dla dwóch takich jak wy filutów, kiedy sam nie posiadam żadnego. I jakżebym wreszcie mógł kupować weselne prezenta, skoro nie wiedziałem, czy będę obchodził dzień tak uroczysty w swojem życiu?
— Przekonaj że się pan, panie Generale! Wiedziałem dobrze, dodał Jakób, że to pan jesteś tym ofiarodawcą...
— Milcz ty papugo, przerwał mu zniecierpliwiony Generał. Zabraniam ci mówić, a tobie Moutier słuchać tego paplę. Jesteś tylko Feldfeblem a ja Generałem. Teraz zaś chodź ze mną, bo chcę się z tobą rozmówić.
Moutier nadzwyczaj zdziwiony poszedł za Generałem do jego pokoju.
Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/108
Ta strona została skorygowana.