Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/15

Ta strona została skorygowana.

Moutier odwrócił się tyłem do gospodarza, kierując się do innej, daleko skromniej wyglądającej gospody, stojącej na końcu wsi, gdy tymczasem gospodarz pobladł z gniewu i z żalu, że skutkiem swej miny, pozbył się dochodu.

II.
Gospoda pod godłem Anioła stróża.

— Czy mógłbym znaleść tutaj kątek, dla moich dwóch chłopców i psa, zawołał Moutier stając we drzwiach austeryi.
— Wejdź pan, dla wszystkich znajdzie się miejsce odpowiedział wesoły głos i ukazała się na progu kobieta ze świeżem, uśmiechniętem obliczem. Pozwól mi pan, abym cię oswobodziła od małego jeźdźca, rzekła ze śmiechem, zdejmując ostrożnie Jakóba z pleców podróżnego. Poczem zapytała:
— Cóż to się stało temu malcowi, który tak spokojnie wysypia się na grzbiecie psa? Piękny chłopczyk i poczciwe zwierzę; wydaje się jakby był ze spiżu, stoi nieporuszony, niechcąc zbudzić swego towarzysza.
Tymczasem odgłos rozmowy zbudził Pawła; — zrobił wielkie oczy i spojrzał naokoło ze zdumieniem i nie dostrzegając swego brata zaczął mówić drżącym ze wzruszenia głosem:
— Jakób! Gdzie jest Jakób?