Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/203

Ta strona została przepisana.

pokoju Piotrka celem zrobienia ścisłej rewizyi i bez trudności w komodzie pomiędzy rzeczami odnalazł i puhar i sztuciec, które oddał do rąk Moutiera.
Generał i proboszcz pożegnali się zupełnie ze siebie zadowoleni; generał prosił go nawet aby raczył przyjść do nich na obiad.
— Nie rób sobie ksiądz proboszcz subiekcyi, i przychodź często do nas, do gospody pod Aniołem Stróżem, bo tam cię wszyscy kochają. Moutier i chłopcy, ich ojciec i ja, jednaki żywimy dla księdza proboszcza szacunek i poważanie. Niech księdza proboszcza nie przeraża zbyteczny wydatek, ja sam te koszta poniosę. Od chwili kiedy wstąpiłem nogą do tego domu, zaspakajam wszelkie potrzeby gotówką. A pan, nie poruszaj głową, panie Moutier i nie psuj nam tego szczęścia jakiego używamy. Powtarzam wyraźnie, że do mnie należą wszystkie wydatki, bo w przeciwnym razie wyrzeknę się was i nie będę wcale na weselu. Ha! Ha! Groźba podziałała jak należy i nasz pan Moutier już twarz swoją wypogodził. Dobrze chłopcze, tak być powinno.
Generał odszedł ze śmiechem; Moutier towarzyszył mu również śmiejąc się. Proboszcz patrząc za nimi, rzekł sam do siebie.
— Śmieszny oryginał. Dobry pomimo to i zacny człowiek. Szlachetny, a wspaniały ale niebezpieczny w pożyciu. Jakże też oćwiczył mojego biednego Piotrka; chociaż zasłużył na taką karę,