Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/208

Ta strona została przepisana.

i tym sposobem zasłoni cały tak piękny widok i gospoda ich wiele na tem straci.
— Kochana Elfy, mówił Moutier, nie troszczmy się daremnie; pożądać tego, czego mieć niemożna byłoby nierozsądkiem. Wszak i tak jesteśmy kontenci z tego co nam Bóg dotąd dał. Zresztą dla mnie na tej ziemi jedynem szczęściem tylko ty jesteś; reszta drobnostka. Dodatki takie mogłyby tylko upięknić tak jak suknia ślubna jeszcze bardziej podwyższy twoje naturalne wdzięki.
— Masz słuszność mój przyjacielu, oddałabym wszystko i te domy i te ogrody i ten lasek, bylebym tylko zatrzymała cię dla siebie. Znajduję również samą myśl nie właściwą, bo gdybyśmy wreszcie wydali całą sumę nie byłoby z czego utrzymać domu.
— A ja też z wami podzielam zupełnie to zdanie, rzekł genereł, który w tej chwili wszedł przez ogród. Dość wam tylko otworzyć furtkę od ogrodu a i tak będziecie mieli przepyszny widok tej nowej posiadłości.
— Przepraszam pana generała, ale zdaje mi się, że podobne zdanie wywołać może niepotrzebną przykrość. Im bliżej będziemy tej pięknej posiadłości, tem częściej trzeba będzie o tem przypominać sobie, żeśmy jej nie kupili dla braku odpowiedniego funduszu.
— No, no, ja tak znowu nie sądzę, odpowiedział generał, przeciwnie jestem pewnym że wkrótce należeć będą do was wszystkie te grunta