Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/243

Ta strona została przepisana.

— Mój przyjacielu, nie widzę w tem nic niepodobnego, zaczął generał. Ponieważ mówiłeś ze mną szczerze, odpłacę ci więc wzajemnością. Labie cię i szanuję, służba twoja podoba mi się i bez niej nawet trudno by mi się było obyć. Jeżeli zaślubisz panią Blidot, i zgodzisz się na odjazd z nią i z twemi dziećmi, jeżeli pozostaniecie w Rosyi wszyscy przy mnie, zabezpieczę waszą przyszłość oddając wam moją oberżę sąsiadującą z Gospodą pod Aniołem Stróżem. Wiesz zapewne że wedle kontraktu, jaki podpisała Elfy i my wszyscy, obowiązałem się oddać gospodę pani Blidot, jeżeli pójdzie za ciebie, bo stawiając ten warunek, myślałem właśnie o tobie. Co zaś do mego pobytu w Rosyi, nie potrwa długo; urządzę się z interesami, wystąpię ze służby z powodu ran a tem i niezdolność do wojska i wrócę na stałe mieszkanie do Francyi. Takie jest moje postanowienie, czy zatem upoważniasz mię do rozmówienia się w tym względzie z p. Blidot?
— Jakże jesteś dobrym generale! Moje ukochane chłopcy. Oni winni będą wszystko tobie, jak równie i ich ojciec. O tak mój generale zgadzam się najzupełniej w imieniu moich dzieci, niech będzie ich matką i pragnę jej dla nich nie dla siebie.
— Jeszcze dziś z nią się rozmówię, niezmiernie mię cieszy, że tak rozsądnie zastanawiasz się nad swem położeniem. Proś tu zaraz panią Blidot. Ale nie, to nie wypada. Idź lepiej i sprowadź