Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/248

Ta strona została przepisana.

odjechał oddał całkowicie całą posiadłość pani Blidot, swej miłej żoneczce jak ją zawsze żartobliwie nazywał.
Przez czas nieobecności pani Blidot państwo Moutier mieli zarządzać obydwoma oberżami.
Pożegnanie sióstr było bardzo czułe i rozrzewniające.
— Bywajcie zdrowi, rzekła ze łzami pani Derigny, najpóźniej za rok powrócimy do was, jeżeli Bóg pozwoli abyśmy byli zdrowi i żyli.
Proces Bournierego zakończył jak się w ogóle spodziewano. Niegodziwy oberżysta skazany został na śmierć. Zona zaś jego w skutek tej ohydnej katastrofy dostała pomieszania zmysłów i pomieszczono ją w domu obłąkanych.
Proboszcz zajął się wykonaniem robót około kościoła i zorganizowaniem planów podanych przez siebie, dzięki pomocy pieniężnej generała.
Tak więc zakończyło się wszystko jak najpomyślniej, gdyż osoby wprowadzone do naszego opowiadania były bogobojne, moralne i obdarzone przymiotami serca i duszy.
Co się dalej stało z generałem nie wiemy na pewne, jak słychać jednak było wkrótce miał on powrócić do swojej oberży a raczej do Francyi, gdyż Moutier i jego żona otrzymawszy telegrafiicznie wiadomość o powrocie państwa Derigny, wyczekiwali na nich każdego dnia z wielką niecierpliwością.

KONIEC.