Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

— Czy chwila trwa długo? O! patrz, już nadchodzą.
Rozpoczął się obiad.
Jakób usadowił Pawła na krześle, tuż obok siebie, aby go obsługiwać. Moutier z uczuciem życzliwości patrzył na obu chłopców. Podano naprzód kapuśniak; który Moutier wielce chwalił jako wybornie przyrządzony. Po zjedzeniu zupy, chciała powstać Elfy, żeby przynieść pasztet z bobrem, lecz ją powstrzymał Moutier, mówiąc:
— Daruj pani, ale obowiązkiem męszczyzn jest służenie przy stole damom; pozwól mi więc abym cię wyręczył w tym razie i umniejszył fatygi.
— Rzeczywiście, wtrąciła pani Blidot śmiejąc się, należysz pan już po części do rodziny naszej, od chwili powierzenia mi swych dzieci; czyń więc tak, jakbyś był w własnym domu.
— Masz pani słuszność, istotnie wydaje mi się, jakbym był pomiędzy swojemi, dla tego też rozporządzam się taką swobodą.
Obiad przeszedł bardzo wesoło; Jakób był szczęśliwy widząc z jakim apetytem jadł brat jego Paweł. Po obiedzie Moutier wysłał dzieci na podwórze, zapalił fajkę i rozmawiał z obecnymi gośćmi, gdy tymczasem obie siostry zajęły się domowemi porządkami.
Jakób i Paweł wyszli na ulicę, z ciekawością przypatrywali się handlowi korzennemu oraz sklepom rzeźnika i piekarza i t. d. Tym sposobem dostali się aż na wieś, gdzie spotkali ośmio-