Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/55

Ta strona została skorygowana.

jak wówczas, kiedy byłam jeszcze 17 letnią dziewczyną.
— Bardzo mi przykro, bo tym sposobem będę zmuszony odgadywać jej życzenia a tem samem dopuścić się nieraz błędu. Należy mi zatem przywołać na pamięć dawne wspomnienia. Trzy moje tutaj wizyty dotąd żywo malują się w mej myśli, niezapomniałem ani jednego pani słowa, ani jednego ruchu. Żyją one dotąd tutaj, dodał, dotykając serca ręką. A ty mój Jakóbie czy zaraz mię poznałeś, bo widziałem, że nie zawachałeś się ani na chwilę i uściskałeś przyjaciela.
— Jakżebym nie miał pana poznać? zawołał Jakób. Zawsze o panu myślałem, modliłem się za pana, bo mię tego nauczył ksiądz proboszcz a ja znowu z kolei nauczyłem Pawła.
— Co to pan ma takiego? rzekł Paweł, który właśnie bawił się krzyżem, jaki żołnierz miał przypięty do piersi.
— To krzyż, odznaka honorowa; otrzymałem go właśnie pod Małahowem.
— I pan dotąd nic nam o tem nie mówisz? rzekła z wyrzutem Elfy. Musiałeś go godnie zasłużyć.
— Tak samo jak moi towarzysze, panno Elfy; każdy czyni, co mu obowiązek nakazuje, tylko że nie byli tak jak ja szczęśliwi.
— Żeby otrzymać krzyż, trzeba się koniecznie czemś odznaczyć, mówiła Elfy.
— Miałem to szczęście zabrać chorągiew nieprzyjacielską i przynieść generała do obozu.