— Generała?
— Tak, starego, ranionego rosyjskiego generała, który leżał na pobojowisku między trupami i nie mógł się ztamtąd wydobyć. Po szturmie do bastionu, udało się mi go zabrać; okryłem go zdobytą chorągwią i już zbliżałem się do obozu, gdy mię trafiła kula w ramię, mimo to niosłem dalej mój ciężar; wówczas to otrzymałem drugi postrzał w bok, upadłem, a raniony generał pozostał na bożej opiece. Znaleziono nas. Nie wiem, co opowiedział ów generał o mnie, dość, że otrzymałem krzyż. To najpiękniejsza chwila mojej wojennej wyprawy i przyznać się muszę, że mię to wbiło w pewną dumę, szczęściem, że nie długo ona trwała.
— Jesteś pan zbyt skromny, panie Moutier, wtrąciła pani Blidot, inny na pańskiem miejscu, szeroko by się rozwodził o swoich bohaterskich czynach.
— Mateczko, odezwał się tymczasem Paweł, jestem głodny, chce mi się jeść.
— Przepraszam, że mojem opowiadaniem przeszkodziłem pani w jej zajęciach, oddaję się jednak do rozporządzenia panny Elfy i czekam na jej rozkazy.
— Nie mam nic do rozkazania panie Moutier, odpowiedziała Elfy, pozwól jednak, abyśmy ciebie obsłużyły, tego właśnie domagam się od pana. Jakóbie, przynieś prędko nakrycie dla twojego przyjaciela.
Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/56
Ta strona została skorygowana.