Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/74

Ta strona została skorygowana.
VIII.
Piotrek gdzieindziej pomieszczony.

Skoro Generał usnął, odezwała się pan Blidot:
— Pozostanę tutaj chwilę przy nim a pan, kochany panie Moutier, zechciej pójść zobaczyć, co się stało z tym łotrem.
Moutier powrócił do izby, gdzie zastał Elfy z obu chłopcami. Jakób pobiegł ku niemu z okrzykiem:
— Jakże się lękałem o pana, kochany panie Moutier! kiedy usłyszałem strzał, myślałem, że pana zabito.
Moutier serdecznie ucałował chłopca, potem zbliżywszy się do Elfy, uściskał jej ręce. Elfy spojrzała na niego z radością dodając:
— A ja równie byłam w okropnym strachu.
— Strach ten jednak dodał pani bohaterskiej odwagi, odpowiedział Moutier. Nie namyślałaś się ani chwili. Twoje spokojne oblicze, kiedym cię ujrzał wchodzącą, rzeczywiście przejęło mię zdumieniem i uwielbieniem.
— Jakże mię to cieszy, że jesteś pan ze mnie kontent, bo sądziłam, że niepotrzebnie mieszałam się do całej sprawy.
Moutier poruszył głową z uśmiechem.
— Przepraszam panią, ale muszę odejść i zwiedzić na nowo tę łotrowską jaskinię.