Moutier zabrawszy materace zaniósł je do wskazanego pokoju, a rozglądnąwszy się dokoła wyrzekł:
— Jakiż to śliczny salonik, świeżo wytapetowany, nowe meble, szafka z książkami, słowem nic nie brak do wygody i przyjemności.
— Bo też właśnie jest on dla pana przeznaczony. Nikt dotąd zgoła w nim nie mieszka i w czasie nieobecności pana nazywaliśmy go: „pokojem naszego przyjaciela Moutier.“ Stał się on dla nas wspomnieniem po panu. Jakób często obmiatał tu kurz, mówiąc prawie zawsze z westchnieniem:
— Kiedy też zamieszka ten pokój nasz drogi pan Moutier?
Zanim żołnierz zdołał Elfy odpowiedzieć, wbiegł do pokoju Jakób z bratem.
— Nareszcie jesteś pan w swoim pokoju, zawołał. O pozostań pan tutaj, pozostań, panie Moutier. Wszyscy będziemy bardzo szczęśliwi.
— Niepodobna moje dziecko. Nie mogę być ciężarem twojej mamy i cioci.
— Bynajmniej, sam nieraz słyszałem, jak mówiły, że byłbyś pan im bardzo pożyteczny, — pragnęły nawet mieć przy sobie tak dobrego, tak zacnego człowieka.
— Dziękuję ci moje dziecko za tak przyjemną nowinę, i skoro tylko zaoszczędzę sobie nieco grosza, niezawodnie zabawię tu czas pewien; dotąd przecież jestem tylko ubogim żołnierzem
Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/83
Ta strona została skorygowana.