Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/91

Ta strona została skorygowana.

wiedzić biednego Piotrka. Był on od pewnego czasu tak zmieniony, że go zaledwie poznali; już wcale nie zasługiwał na przydomek „gałganiarza“. Gospodyni Proboszcza, kobieta rzadkiej dobroci i uczciwości, troskliwie zajęła się sierotą, umyła go, uczesała, przebrała w świeżą bieliznę i nowiutką odzież. Piotrek zdawał się być niezmiernie kontent ze siebie a jeszcze bardziej, gdy ujrzał wchodzącego Jakóba z Generałem. Słuchał on z wielkiem zadowoleniem, jaką rolę odegrał Jakób i Moutier w oswobodzeniu Generała.
Generał serdecznie dziękował Proboszczowi za trudy poniesione około ukształcenia Jakóba i za ojcowską opiekę nad biednym Piotrusiem.
— Jesteś pan zacnym, uczciwym człowiekiem, mówił Generał, ściskając go za rękę i niezmiernie się z tego cieszę, że mogę to panu wyrazić słowami.
— Nie moje to dzieło, odparł skromnie Proboszcz, bo w niem po największej części brały udział pani Blidot i jej siostra.
— Doprawdy? zawołał Generał. Czy też ksiądz wiesz o tem, że wydałem za mąż siostrę pani Blidot?
— Elfy? Niepodobna.
— Tak jest; wyposażyłem jej przyszłego męża, gdyż biedaczysko byłby zrzekł się jej ręki, z tej przyczyny, że ona ma pieniądze, a on ich nie ma. To mię tak rozgniewało, że chcąc całą rzecz załatwić natychmiast, ofiarowałem mu 20