podobny do burki, ciemny i włochaty po wierzchu, więc dobry na słotę lub wichurę, ale dobry i na pogodę, bo podbity czerwonemi nicami, które w dzień jasny odrzucały się na ramiona, i rozweselały ubranie.
Głowa Pana Kaźmiérza nie była podgoloną; mało kto jeszcze wtedy u nas oszpecał się owym dzikim tatarskim wymysłem. Włosy jego, drobno skędzierzawione, przypominały ten sposób uczesania, jaki późniéj został nazwanym «à la Titus», a który na ówczesnych wizerunkach już często daje się spostrzegać.
Włosy te Pan Kaźmiérz przykrywał, nie śpiczastym szwedzkim, ani okrągłym niemieckim kapeluszem, ale kosmatą, szczeropolską czapką, jedną z owych prześlicznych, fantastycznych czapek, jakie u nas kwitły za Wazów. Brzegi jéj były w górę wywinięte i przeróżnie ponacinane, a u przodu stała kitka czarna, przytwierdzona zanklem srebrnym z emalią, gdzie drobniutko wymalowany, kraśniał herb Marynarki Puckiéj, ten sam co był wyszyty na Banderze królewskiéj[1], mianowicie: ręka po ramię obnażona, trzymająca dobyty miecz; wszystko w polu czerwoném.
Jednak ta czapka, choć tak piękna, stała się teraz dla Pana Kaźmiérza narzędziem niepomyślnéj próby. Ledwie bowiem spostrzegł, że panienka z okienka na niego spogląda, zerwał ową czapkę z głowy i bardzo układnie się ukłonił. Tymczasem skutek zawiódł oczekiwanie. Panienka nietylko nie oddała ukłonu, ale przestraszona
- ↑ W Opisie Starożytnéj Polski przez Tomasza Święckiego (Warszawa — 1828 r. — Wydanie drugie — ) w Tomie I-m przy Stronnicy 342-giéj, znajduje się sztych wyobrażający dwie nasze dawne Bandery, Narodową i Królewską, wykonany podług Zbioru Pawilonów całéj Europy, wydanego w Augsburgu w 1790-m roku.