tu assumpt wziąć? Abo ja wiem kto tam siedzi? Czy jakowe miłosierne dusze, czy srogie Menelausy?
Gdy tak sobie rzeczy rozbierał, tymczasem w głębi ulicy ozwały się kroki nadchodzącego człowieka. Był to Pachołek miejski, w ubiorze pasiastym, o pręgach granatowych i brunatnych; w ręku miał berdysz oparty na ramieniu. Szedł dosyć ospale, nie spiesząc się, może tylko dla pilnowania spokoju na ulicach, a może miał wypuszczać jakiego więźnia z wieży, albo miejskie zegary ponakręcać, bo w drugiém ręku niósł kilka dużych kluczy.
Pan Kaźmiérz go zaczepił.
— Chodź tu sam, drabik!
— Na usługi Pana łeficerza.[1]
— Do kogo to przynależy ta kamienica?
— Jeśli łaska Waszéj Wielmożności, która?
— No ta, z figurami.
— A, ta? Oho! Zara widać jako Wasza Dostojność wysiada z za morza, kiej się pyta o takową rzecz, co każdy dzieciak u nas wié. Toć to Bursztynowy dom.
— Nie kpij chłopie. Nie widzę tu ni szczypty bursztynu. Cegła i kamień, jako u jenszych.
— Proszę ja Waszéj Wielmożności, ktoby to z onego kadzidła miał domy ulepiać? I sam król Dawid, kiedy budował swoją świętą wieżę, to urobił ją z kości a nie z bursztynu, bo to rzecz zadroga, i zamało jéj Pan Bóg dał na świecie, tyla jeno co u nas rośnie wedle morza, więcéj niéma nigdzie ani krzty.
- ↑ Jest-to Kaszubski sposób wymawiania wyrazu: Oficer. Patrz w Niwie z I-go Stycznia 1892 r. artykuł D-ra Nadmorskiego p. t. Z Gwary Kaszubskiéj, i przytoczoną tam, z nad jezior Raduńskich, Pieśń o smutny Aneczce, która się zaczyna od słów:
«Weszła na gescyniec, łeficerze jadą» i t. d.